Czy to lęk?
To od przyjścia z obozu. Nie znoszę, po prostu nie mogę, aby ktoś za mną stał. Nawet w kościele! Szukam zawsze miejsca by oprzeć się o ścianę. W teatrze, gdy siedzę „czuję” jakby ktoś chciał mnie z tyłu uderzyć. A w obozie nikt mi tego nie zrobił, chociaż widziałem uderzenie u innych z tyłu.
Komu to wyjaśnić? Żonie? Nie zrozumie! Nie pójdę w żadnym pochodzie, w żadnej manifestacji nie wezmę udziału, bo za mną „ktoś” idzie z tyłu.
Siedzę w domu. Z tym się oczywiście nie zdradzam, bo i na co i komu? Nawet wyjazdy pociągiem czy autobusem to samo wywołują wrażenie. Chyba, że muszę być bardzo zafrapowany rozmową, że o tym zapomnę. Ale jedna sekunda – wyskakuje lęk a ja szukam, aby nikt za mną nie stał czy nie siedział.
Telewizja
Nie mam. Zlikwidowałem. Tak często były filmy o obozach, o okrucieństwie, o mordach. Nie, nie mogłem się patrzeć. To „chodziło” za mną nieraz parę dni jak i nocy. Nie mogę nawet czytać książek o morderstwach.
Bieda cała w tym, że nie mogę przeczytać książki np. „Dachau” a to przecież napisał mój kolega, a ja byłem 3 razy w Dachau. I męczę się i męczę i nie mogę skończyć.
Kiedyś Franek Targosz „uraczył” mnie książkami o obozach. Jedna to była o kobietach w Brzezince (napisała ją…). Nie, nie dałem tego żonie do czytania, a i ja przeczytałem tylko kilka stron. Nie mogę, po prostu nie mogę. To „chodzi” potem za mną długo, długo.